Tak się ostatnio dzieje, że „ląduję” tam, gdzie wcale nie planowałam
Tak było z Tour du Mont Blanc i tak było z Wyspami Owczymi… łapać okazję to chyba odpowiednie skojarzenie
Wyprawa, bo tak trzeba nazwać wyjazd na Wyspy Owcze, łatwa dla mnie nie była i obfitowała w szereg pierwszych razów:
- 64 godziny na promie (w obie strony) bez żadnych problemów zdrowotnych,
- niemal 3 300 km za kierownicą w ciągu 11 dni,
- 1 400 km jednym ciągiem do domu... za kierownicą - nawet siebie nie podejrzewałam o taki wyczyn
- przetrwałam całkiem chłodne noce w shelterach lub pod namiotem
I z natury przyjemnych - pierwsza zorza polarna… jeszcze nie spektakularna, ale jednak... koleżanka zrobiła pobudkę w środku nocy
Wyspy niezwykłe… dzikie, tajemnicze, niemal bezludne, ale za to pełne owiec! Nazwa zobowiązuje
Była to przygoda, która na długo zostanie w mojej pamięci i myślę, że namiot częściej będzie gościł w moich wyjazdach... niech tylko lato znów przyjdzie
Moja pierwsza zorza (zdjęcie Jola Rydkodym)
Magia światła...
Cudowne zachody słońca... każdy inny...
Drogi wąskie i kręte, ale za to jakie widoki!
Czasem takie niespodzianki...
Albo takie...
Czasem pobudka z takim widokiem...
Mariusz (lob61)(7 days ago)
Brawo Globtroterko, przełamujesz swoje granice i super wyprawa, choć wyczynu za kierownicą ( 1400 km jednym ciągiem) nie pochwalam. Ale duże brawa
Pluszeichen (1): Lidia
Pluszeichen (1): Lidia
Pluszeichen (1): Lidia
Pluszeichen (1): Lidia