No dobra, listopadowa pogoda niepogodą stoi, ale przynajmniej gnam z nową książką. Jeszcze z 3 miesiące i powinienem postawić ostatnią kropkę
Dzisiaj nowy fragmencik, do poczytania przy porannej kawce
Czas - początek lat 90. XX wieku.
.
BEZPIECZNIK
(...)
W jeden z letnich dni, późnym popołudniem, telefon od wychowawcy Jarka: „Nigdzie nie ma prądu, wywaliło!” spowodował, że znowu musiałem skorzystać z szybkości mojego wiernego rumaka – roweru, a właściwie z mocy zmagazynowanej we własnych nogach.
.
Po wbiegnięciu na pierwsze piętro natknąłem się na Jarka. Wystarczył mi rzut oka na skrzynkę bezpiecznikową, aby zrozumieć powód awarii – przecięta kłódka zwisała na skoblu, drzwiczki były otwarte, a wnętrze okopcone. Jeden z bezpieczników został wykręcony, a zamiast niego w gnieździe tkwił… kawałek grubego, miedzianego drutu.
.
– Qrrwa! – Nie wytrzymałem i przekląłem głośno. – Jarek, wiesz, kto?!
.
– Nie – Pokręcił gwałtownie głową. – Byłem przecież na górze, jak wszystko walnęło. Żadnego prądu. Ale gorzej, nie ma też na stołówce, a chyba i …