ello!
Dziś dzień wiadomo jaki - 11.11.
Tego dnia obchodzimy Narodowe Święto Niepodległości.
Ma ono upamiętnić fakt, że wraz z końcem pierwszej wojny światowej Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów.
Święto obchodzone było już przed wojną, ale po jej zakończeniu Krajowa Rada Narodowa je zniosła.Przez cały okres powojenny, aż do 1989 roku, obchody Święta Niepodległości były z kolei zakazane, a nieraz również brutalnie tłumione przez oddziały ZOMO. Wróciło do naszego kalendarza w 1989 roku i jest obchodzone do dziś. Z tej okazji w różnych miastach odbywają się inscenizacje, parady i marsze.
Popularne wpisy:
No i jestem uziemiona przynajmniej na 6 tygodni
2024-11-14 wtorek, środa i czwartek
Wtorek … ruszyłem z rana na południe. Minąłem Omiś i zatrzymałem się na nocleg na parkingu przed mostem na półwysep Peljesac. Trasa wspaniała. Widoki niesamowite. Miejscowości na stromych zboczach. Nie dla kampera. Gdyby był początek października to pognałbym na chwilę na Hvar, ale to już listopad. Słońce, góry i morze. Trzeba się cieszyć tym co jest. Po drodze, na miejscu odpoczynku dorwał mnie pewien Chorwat w wieku mego syna i powiedział, że jadę zbyt wolno i jestem zawalidrogą. No cóż, pewnie miał rację, ale widoki po drodze były tak wspaniałe.
Środa …. nocleg w Czarnogórze. Nikt nie ma karty SIM do sprzedaży. Wyszły wszystkie. Jadę na mapach offline. Mam takowe. Jednak czuje się niekomfortowo. Tak jak na głównej ulicy miasta bez majtek.
Czwartek … skleroza. Gdzie ja dzisiaj nocowałem? No nie wiem. Trzeba jednak robić notatki. W każdym razie nabyłem kartę SIM Vodafone i nie czuję się już jak otarty z garderoby. W nocy padało i dalej jest wszawa pogoda. A mi wycieraczki przedniej szyby odmówiły współpracy. Czyli cholery znowu nie działają. Potrafię to olać, ale komfortu niet. Stanąłem w okolicach Wlory, a raczej na dalekich jej peryferiach na kompletnym zadupiu. Wieczorem odwiedziny owieczek z ich pasterzem.
Wtorek … ruszyłem z rana na południe. Minąłem Omiś i zatrzymałem się na nocleg na parkingu przed mostem na półwysep Peljesac. Trasa wspaniała. Widoki niesamowite. Miejscowości na stromych zboczach. Nie dla kampera. Gdyby był początek października to pognałbym na chwilę na Hvar, ale to już listopad. Słońce, góry i morze. Trzeba się cieszyć tym co jest. Po drodze, na miejscu odpoczynku dorwał mnie pewien Chorwat w wieku mego syna i powiedział, że jadę zbyt wolno i jestem zawalidrogą. No cóż, pewnie miał rację, ale widoki po drodze były tak wspaniałe.
Środa …. nocleg w Czarnogórze. Nikt nie ma karty SIM do sprzedaży. Wyszły wszystkie. Jadę na mapach offline. Mam takowe. Jednak czuje się niekomfortowo. Tak jak na głównej ulicy miasta bez majtek.
Czwartek … skleroza. Gdzie ja dzisiaj nocowałem? No nie wiem. Trzeba jednak robić notatki. W każdym razie nabyłem kartę SIM Vodafone i nie czuję się już jak otarty z garderoby. W nocy padało i dalej jest wszawa pogoda. A mi wycieraczki przedniej szyby odmówiły współpracy. Czyli cholery znowu nie działają. Potrafię to olać, ale komfortu niet. Stanąłem w okolicach Wlory, a raczej na dalekich jej peryferiach na kompletnym zadupiu. Wieczorem odwiedziny owieczek z ich pasterzem.